Doczekaliśmy się emisji filmu Sekielskiego o pedofilach w sutannach. To ważne, że właśnie o tej grupie zawodowej mowa. Owszem, pedofilami są nie tylko księża, ale tylko oni są instytucjonalnie chronieni.
Historie ofiar są poruszające, porażające i przerażające. Konfrontacje, na które się zdobywają, imponują. Sprawcy, którzy przyznają sie do winy budzą obrzydzenie. Chyba tylko jeden zdobywa się na dość nieudolne przeprosiny. Staruszek już, żałośnie się tłumaczący, ale i szokujący wyjaśnieniami swoich czynów i pobudek.
Nie ma sensu tego opisywać, to trzeba zobaczyć. Spojrzeć w oczy ofiarom i w niestety z konieczności zamazane, twarze zboczeńców.
Mnie jednak mocno uderzyło to, co było w tle, czyli próby dotarcia do hierarchów, do informacji, w których posiadaniu jest jedynie Kościół. Arogancja, zwykłe chamstwo, ewidentne kłamstwa, udawanie, lawirowanie i ucieczka to standard. I jak tu nie nazywać Kościoła Katolickiego mafią? To są metody mafijne. Ochrona swoich członków jest sprawą nadrzędną. Dwulicowość wierchuszki kościelnej jest tak ewidentna, że aż boli. Zwyczajnie kłamią, udają skromność i pokorę, a kiedy nie są świadomi, że są nagrywani, bądź są poirytowani i nie potrafią opanować, wyłazi z nich arogancja i pogarda dla ludzi. Słychać i widać to w filmie. Żałosne są wystąpienia po emisji filmu. Czy ktokolwiek uwierzy w to, co mówią, w skruchę i obietnice zmian? Ja nie potrafię uwierzyć w jakiekolwiek słowa, które wypowiadają także teraz, po emisji filmu. Biskupi polscy okazaliby minimum przyzwoitości, gdyby, późno, bo późno, podali do dymisji. Nie spodziewam się jednak.
Tak, oczywiście, nie wszyscy księża są tacy. Wszyscy jednak są członkami jednej mafii, więc współuczestniczą w tym procederze. Uczciwy i odważny człowiek odszedłby, jak uczynił to na przykład profesor Stanisław Obirek, profesor Tadeusz Bartoś czy niektórzy bohaterowie książki Artura Nowaka „Duchowni o duchownych”. O tej książce wkrótce.
Film jest świetnie zrealizowany. Doskonały technicznie i z widoczną dbałością o to, aby nie można było zarzucić mu stronniczości. A takie posądzenia były jeszcze przed premierą. Kapitalna jest przebitka w sześćdziesiątej szóstej minucie na plakat: „Kapłaństwo. Dar i tajemnica”. W kontekście filmu jakże zmienia swoje pierwotne znaczenie. Zostań księdzem — podarujemy ci bezkarność w uprawianiu zboczeń i przestępczej działalności i zapewnimy zachowanie tego w tajemnicy. Czyż to nie mafia?
Sekielski mówi, że ten film ma pomóc Kościołowi. Mam nadzieję, że się myli. Jeśli miałby pomóc, to byłoby to tylko czasowe wyciszenie i powolne odzyskiwanie zaufania. Później patologie znowu zaczęłyby wracać. Może tylko lepiej ukrywane. Ta instytucja z samej swojej formy jest deprawująca. Celibat musi w mniejszym lub większym stopniu wypaczać, hermetyczność sekty zawsze będzie ułatwiać uleganie pokusom. Tym zboczonym, jak i tym bardziej przyziemnym. Defraudacji finansowych, poczuciu wyższości i pogardy dla innych.
Nie potrafię zrozumieć, jakim cudem ludzie, którzy doświadczyli tych straszliwych rzeczy są nadal wierzący, są katolikami. Czy w ludziach jest tak silna potrzeba wiary?
Jeśli ktoś jeszcze nie oglądał to może to zrobić klikając w ten link: "Tylko nie mów nikomu".
Umysłowy refluks. Osobisty magazyn zbłąkanych myśli, wypluwek z mniemaniami, drzazg spośród zwojów, niespodziewanych zapisków i notatków. Tak widzę i słyszę (więcej zmysłów nie pamiętam) świat. Nie twierdzę, że świat taki właśnie jest, nie twierdzę, że mam rację. Dlaczego jednak miałbym zawsze zakładać, że jej nie mam? Jest to przecie racja na miarę moich możliwości i jedyna, jaką mam. We łbie. Moja mała dzielna racja wśród wielkich kiełbi.