Frédéric Martel - Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie

Frédéric Martel - Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie

napisał: Urodzony Bluźnierca
dnia 26.11.2019

Ponoć ryba psuje się od głowy. Wyobraźcie sobie, jak musi wyglądać ta głowa, jeśli ciało jest już zepsute do szpiku ości, gnijące i rozpadające się. Nie musicie sobie wyobrażać, wystarczy, że przeczytacie, jak Matel opisuje Watykan - głowę kościoła katolickiego, którego ciało - kler, od lat na całym świecie bezwstydnie zepsuciem wionie.

“Problem w tym, że ludzie, słysząc prawdę o “homoseksualistach w szafie”, o “szczególnych przyjaźniach” w Watykanie, nie wierzą. Uważają to za wymysły. Nic dziwnego, skoro w tym wypadku rzeczywistość przerasta fikcję - zwierzał mi się ksiądz, franciszkanin, który od ponad trzydziestu lat pracuje i mieszka w Watykanie.”

To nie jest książka napisana dla wzbudzenia sensacji, łatwego i szybkiego poklasku, oburzenia moherowych walecznych zastępów Pana. Ta książka to efekt czteroletniej pracy autora i wielu ludzi, którzy mu pomagali. To próba zrozumienia, odszukania reguł. Próba odpowiedzi na proste pytanie „dlaczego?”, podjęta przez doświadczonego dziennikarza i socjologa. To owoc półtora tysiąca wywiadów przeprowadzonych w trzydziestu krajach, w większości osobiście przez autora. Gigantyczna praca! Może dlatego polskie wydanie tej książki w Polsce przeszło jakoś bez echa. Kto miałby to czytać? Przecież to ponad 700 stron! Władek spod naszego wioskowego sklepu przez całe życie tyle nie przeczytał. A trochę już pożył.

O czym?

Wspomniany powyżej Władek, choć ze słowem pisanym jest na ścieżce wojennej, to swoje wie i powiedziałby, że to książka o pedałach w czarnych kieckach. Władek używa słów, które zna, a że zna ich dość ograniczoną ilość, to brzmi to tak, jak napisałem. Ja użyłbym słowa homoseksualiści, ale z samą ideą, choć mocno upraszczającą, mogę się zgodzić. Myli się tylko co do koloru kiecek. Głównymi bohaterami są bowiem hierarchowie kościoła katolickiego, a oni noszą, nawet oficjalnie, o wiele bardziej kolorowe i fikuśne stroje. O czapkach już lepiej litościwie nie wspominać:

“I oczywiście nakrycia głowy. Zatrzymajmy się na chwilę przy tych zabawnych, których śmiałość przekracza wszelkie zrozumienie. Paradowanie w takich pierożkach czy innych dziwacznych czapkach w przypadku niepapieża byłoby narażaniem się jeśli nie na czyściec, to przynajmniej na kontrolę policji.”

Nie homoseksualizm jako taki jest jednak tematem tej książki, a to, jakie efekty przynosi, kiedy jest wypierany, potępiany i ukrywany. Jak wiele krzywdy i cierpienia generuje. To nie homoseksualizm jest nienaturalny, to hipokrytyczny celibat jest wynaturzeniem. Bazujący na martainizmie kult wstrzemięźliwości i czystości jest w gruncie rzeczy fikcją, ideą, której w realnym życiu mogą sprostać nieliczni. Ponoć są tacy i łatwiej ich znaleźć niż jednorożca. Jak możemy przeczytać:

“Nie próbuję w tej książce powiedzieć, że życie kleryków i księży ogranicza się do homoseksualizmu, orgii, masturbacji czy pornografii online. Istnieją oczywiście duchowni, których można nazwać “ascetami” - nie interesują się seksem i ze spokojem żyją w celibacie. Jednak wszyscy moi informatorzy są zgodni co do tego, że kapłani wierni ślubowi czystości stanowią mniejszość.”

W homofobicznym świecie głoszący celibat kościół był świetnym miejscem dla homoseksualistów. Tak, cywilizowany świat może o tym mówić w czasie przeszłym. A jak jest w Polsce?

“Jeżeli masz wątpliwości, co do swojej orientacji, jeżeli nie chcesz, żeby ludzie dookoła wiedzieli, że jesteś gejem, jeśli nie chcesz sprawiać bólu matce, to idziesz do seminarium! Jeśli chodzi o moje osobiste powody, to zdecydowanie dominuje homoseksualizm, nawet jeśli na początku nie byłem go całkiem świadomy. Tak na prawdę upewniłem się o nim dopiero po wstąpieniu do seminarium. [...] Myślę, że tu działa swoista zasada: ogromna większość księży odkryła, że pociągają ich chłopcy, kiedy znaleźli się w tym homoerotycznym i ściśle męskim świecie, jakim są seminaria.”

Wyjątek? A jakże! Posłuchajcie:

“Jak pan sam zobaczy, w Watykanie jest dużo gejów; 50, 60, 70 procent. Ilu dokładnie, tego nikt nie wie. Ale sam pan stwierdzi, że wśród nuncjuszy ten procent jest najwyższy! W świecie Watykanu i tak już w przeważającej części gejowskim oni są gejowscy najbardziej!”

“W seminarium jest nas około dwudziestu. Siódemka to w sposób oczywisty geje, a sześciu innych ma, nazwijmy to, skłonności. To się mniej więcej pokrywa ze statystykami, które mówią, że geje stanowią od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu procent studentów seminarium. Czasem ta liczba dochodzi do siedemdziesięciu pięciu procent.”

Kryzys powołań

“Przed rokiem 1970 Kościół był schronieniem dla tych, których na zewnątrz dyskryminowano.”

Czasy się jednak na szczęście zmieniają, pewnie i do Polski dotrze kiedyś cywilizacja, bo świat normalnieje już od wielu dekad:

“Można wręcz przypuszczać, że kryzys powołań w Europie ma po części związek właśnie z wyzwoleniem gejów, w wyniku którego homoseksualiści nie mają już motywacji do zostawania księżmi, zwłaszcza kiedy czują się coraz bardziej wykluczeni przez karykaturalnie homofobiczny Kościół.”

Raz jeszcze: nie homoseksualizm jest jednak problemem, a jego potępianie i ukrywanie. Orientacja seksualna, taka, czy inna, to przecież coś naturalnego i niezależnego od woli człowieka. Dopiero zamknięta w “szafie” może prowadzić do wypaczeń i chorych zachowań, czego instytucja Kościoła Katolickiego jest doskonałym przykładem. Powstał w nim system, który generuje afery nie tylko obyczajowe, ale i finansowe, bo na prowadzenie podwójnego życia potrzebne są pieniądze.

Lobby gejowskie

“Albowiem wszechobecność homoseksualistów w Watykanie to nie wypaczenie, to nie kwestia jakiejś "czarnej owcy", "zgniłego jabłka" czy "zepsutej ryby zaplątanej w sieci", jak przekonywał Joseph Ratzinger. Nie chodzi o "lobby", o odszczepieńców, nie ma żadnej seksty ani masonerii w łonie stolicy apostolskiej - to system. Homoseksualiści nie są nieznaczącą mniejszością, są zdecydowaną większością.”

“W Watykanie nie ma zatem “gejowskiego lobby”. Jest coś znacznie więcej: potężna sieć relacji homofilnych i homoseksualnych, wielopostaciowych, niezogniskowanych wokół żadnego centrum, zdominowanych przez tajemnice, podwójne życie i kłamstwo, tworzących kłącze.”

To splątanie jest według autora jedną z najistotniejszych przyczyn tego, że Sodoma (tak bywa nazywany Watykan przez samych duchownych tam urzędujących) jest przepełnionym hipokryzją dworem, żyjącym intrygami, zawiścią, walką o stołki, romansami i zdradami, szukaniem i wykorzystywanie “haków” przez dworzan jednej frakcji na dworzanach innej frakcji.

“Watykan to dwór skupiony wokół monarchy. A ponieważ w przypadku duchowieństwa, które żyje we wspólnocie, nie ma podziału na życie prywatne i publiczne, nie ma rodziny, o wszystkim wiadomo i wszystko się miesza. I tak plotki, pogłoski, oszczerstwa stają się całym systemem.”

“Wojna przeciwko gejom trwa - jak za czasów Jana Pawła II. Hipokryzja jest częścią tego systemu bardziej niż kiedykolwiek: na zewnątrz nienawiść do homoseksualistów, a w środku homofilia i podwójne życie Niekończący się cyrk.”

Najstraszniejsze jest to, że tak wielu ludzi w dobrej wierze na poważnie bierze to, co “Kościół” mówi o moralności czy prawdzie. Tak, wiem, że jeszcze żaden kierunkowskaz nie poszedł w kierunku, który wskazuje, ale ten akurat kierunkowskaz wskazuje kierunki na podstawie wyssanych z palca “informacji” i własnych interesów. On wskazuje drogę do kieszeni klechów.

Zasady

W kościele katolickim zasady są po to, aby je łamać, naginać, zmieniać. Nie przez owieczki oczywiście, ale przez pasterzy.

Celibat wprowadzono dopiero w XI wieku i do dziś jest obowiązujący, jednak nie zawsze i nie wszędzie. Tak zwane kościoły wschodnie, uznające przecież papieża, zezwalają na to, aby księża byli żonaci. Podobnie luterańscy i anglikańscy księża, którzy zmienili klub i zostali katolikami, jeśli byli już żonaci, mogą być księżmi katolickimi z żonami. Co prawda nieomylny papież Jan Paweł II i nieomylny papież Benedykt XVI mocno się opierali przynajmniej przed zgodą na  odprawianie mszy przez takich księży w tzw. kościołach zachodnich, ale już nieomylny papież Franciszek nie ma nic przeciwko temu. Ta absurdalnie sprzeczna nieomylność jest typowa dla katolicyzmu i trudna do pojęcia dla mnie.

Jak to jest, że jeden ksiądz, będący ponoć takim biologicznym hotspotem z bogiem, w jednym miejscu może połączenie poprawnie ustanowić, a w drugim już nie? Zasięg przecież taki sam - mówią przecie, że bóg jest wszędzie. Jak to jest, że czary odprawiane podczas liturgii są równie skuteczne, jeśli są czynione przez księdza żonatego i tak samo skuteczne, kiedy czaruje ksiądz formalnie samotny? Może tu jednak nie chodzi o boga, a o zasady, które służą jakimś innym, bardziej ludzkim celom? Za głupi jestem na to, aby dać jakieś odpowiedzi, ale zastanawiać się przecież mogę? Może któryś bóg się nade mną zlituje i ześle łaskę zrozumienia? Wiem, że “litościwy bóg” to oksymoron, ale czy nie mogę być nieco naiwny i choć raz uwierzyć w cud?

Takich niepojętych dla mego małego rozumku zasad jest dużo więcej. Cały formalny kościelny anturaż właściwie. A jeśli porównać różne odłamy chrześcijaństwa, to można popaść w całkowitą schizofrenię.

Za dużo gadam, a mógłbym jeszcze i jeszcze. I jeszcze. Mógłbym sypać cytatami, tylko po co? Lepiej po prostu przeczytać tę książkę. Nabazgrałem tyle, bo nie mam nawet  w małej części umysłu tak przenikliwego, jak Stanisław Obirek, aby zwięźle jak on, w jednym akapicie blurba podsumować:

“Ta książka jest rezultatem zdziwienia, że tak archaiczna i zakłamana instytucja zachowuje tak silne wpływy. Być może był to ostatni moment, by uchwycić mechanizmy funkcjonowania watykańskich struktur. Do tej pory nikt tak o Watykanie nie pisał. Być może dlatego, że tylko francuski socjolog potrafił stawiać takie pytania, które rozwiązały języki.”

A ja gadałbym dalej o tym, jak bardzo fałszywy jest w Polsce obraz Jana Pawła II, o ius primare noctis, czyli prawie pierwszej nocy, o kulturze tajemnicy, o zmienności interpretacyjnej poglądów Tomasza z Akwinu na homoseksualizm, o fałszu i pozornej tajemnicy spowiedzi, o aferach seksualnych, finansowych, o defraudacji pieniędzy na szpital dziecięcy, o remontach za miliony euro, o biskupstwie w istniejącym tylko historycznie mieście na pustyni, o staniu ponad prawem ludzkim, o parodii, którą jest watykański wymiar sprawiedliwości, o Borgiach, o Vatileaks i wielu innych sprawach. Zmilczę jednak litościwie i skromnie, bo Frédéric Matel napisał to o wiele lepiej, niż ja byłbym w stanie streścić. Jednego sobie jednak odmówić nie mogę. Zacytuję jeszcze:

“Im zapalczywiej jakiś duchowny występuje przeciw gejom, im silniejsza jest jego homofobiczna obsesja, tym większe prawdopodobieństwo, że jest nieszczery i że za jego zapałem coś się kryje”.

“[...] im duchowny jest bardziej progejowski, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że jest gejem; im większym jest homofobem, tym bardziej prawdopodobne, że jest homoseksualistą.”

Coś w tym jest. Przekonuje mnie ta zasada i nawet pokusiłbym się o jej stosowanie w przypadku innych grup społecznych. Na przykład kiboli czy pseudo-narodowców, którzy napadają ludzi na marszach równości.


Wydawnictwo: Agora
Tłumaczenie: Dwulit Anastazja, Derelkowska Elżbieta, Wisz Jagna
Tytuł oryginału: Sodoma, Enquête au coeur du Vatican


Tagi


Nieśmiało zachęcam:

Podziel się, udostępnij, skrytykuj, albo złośliwie pochwal, jakkolwiek skomentuj.

Komentarze


Więcej do czytania:


Kanał RSS

Cytuję losowo


Rewolucja rozpoczęła się wysoko w jelitach. Potem przemieszczała się w dół, jak jajko połknięte przez węża, powiększając i rozciągając tkankę aż do mnie onentu, kiedy w towarzystwie kolejnych drgawek dotarła do końca, a on sam eksplodował do wody.
Jeffrey Eugenides
Poczta lotnicza
z tomu "Nowy dowód"
cytatów wszystkich całe mnóstwo →

O blogu


Umysłowy refluks. Osobisty magazyn zbłąkanych myśli, wypluwek z mniemaniami, drzazg spośród zwojów, niespodziewanych zapisków i notatków. Tak widzę i słyszę (więcej zmysłów nie pamiętam) świat. Nie twierdzę, że świat taki właśnie jest, nie twierdzę, że mam rację. Dlaczego jednak miałbym zawsze zakładać, że jej nie mam? Jest to przecie racja na miarę moich możliwości i jedyna, jaką mam. We łbie. Moja mała dzielna racja wśród wielkich kiełbi.

O blogu

Pokategoryzowałem