Zarqa Nawaz - Śmiejąc się w drodze do meczetu

Zarqa Nawaz - Śmiejąc się w drodze do meczetu

napisał: Urodzony Bluźnierca
dnia 20.05.2019

Niezły tytuł — żarty z religią w tle, i to religią dość dla mnie egzotyczną. No to kupię. Takie proste? Nie, tak po prawdzie, to nie pamiętam, dlaczego ją kupiłem. Wyjaśnienie z tą egzotyką ma sens. Może jeszcze to, że Islam kojarzy mi się ze smutnymi brodatymi facetami, więc muzułmanka pisząca o religii, do tego żartobliwie, to rzecz intrygująca. Szowinistyczne? Nie sądzę — kobiety na marginesie, to jak w większości monoteistycznych religii — standard.

Czytam stronę, dwie, pięć, dziesięć, kolejne.

Szok

Co jest?! Kupiłem książkę dla nastolatków? Ale wpadka. Trudno. Nie odłożyłem jej jednak i po infantylnym początku opisującym dzieciństwo nastała normalizacja, jeśli tak można nazwać dorosłość ciągle infantylnej bohaterki. Nie jestem pewien, ale to chyba zamierzony styl, takie poczucie humoru. Nie do końca moje, bo choć autorka to od dłuższego czasu Kanadyjka, to poczucie humoru ma jakieś takie amerykańskie. Czasami nawet bywa zabawna. Ponoć także ironiczna i sarkastyczna. Nie rzuciło mi się w oczy, widać albo zbyt delikatnie, albo zbyt wyrafinowanie, abym to dostrzegł. Prostak ze mnie zapewne i tyle.

Czytało się jednak bez bólu, lekko, z ciekawością, i nawet bohaterka, lekko drażniąca swoim szałapuctwem przestała w którymś momencie przeszkadzać. Przywykłem chyba. Musiałem, w końcu bohaterka i autorka to ta sama osoba. Książka jest czymś w rodzaju dziennika, autobiografii, wspomnień. Zbeletryzowanych, ale jednak. Zazgrzytało mi jedno nieporadne zmyślenie, mające chyba dopasować do siebie pewne zdarzenia. Nie lubię zgrzytania, oprócz własnego — zębami w czasie snu, ale tego nie słyszę, więc łatwiej znoszę. Wybaczam jej jednak, bo druga wpadka to zdaje się jakiś babol w tłumaczeniu. No, chyba że ja czegoś nie rozumiem i ktoś mi wytłumaczy ten fragment:

“- Mam cię przed oczyma od małego — powiedział.

W wieku pięciu lat pojechałam z rodzicami do Pakistanu i trafiłam na zdjęcie jego starszego brata, który właśnie skończył szkołę średnią. Fotografia zawisła na ścianie jego domu rodzinnego.”

O co tu chodzi? Jakieś pomieszanie zaimków osobowych?

Podtytuł

Przygody muzułmanki w zachodnim społeczeństwie. Taki właśnie jest podtytuł tej książki, ale to nie do końca prawda, bo choć autorka / bohaterka jest z religią dość mocno związana, to trochę na swój osobisty, wygodny, zachodni sposób. Zderzenie kulturowe też jakby z odpalonymi zawczasu poduszkami powietrznymi. Kultura i religia muzułmańska jest w książce pokazana z przymrużeniem oka, czasami lekko nostalgicznie. Wesołe to, ale ja w tle ciągle miałem świadomość tego, że tak bawić się Islamem można tylko w zachodnim społeczeństwie, a na świecie żyją miliony ludzi, którzy traktują to wszystko śmiertelnie poważnie. O proszę, czyli nawet jakaś refleksja mnie naszła. Niewiele więcej jednak, bo ta książka to w gruncie rzeczy lekkie czytadełko. Co nie zmienia faktu, że może się podobać. Jestem w stanie to zrozumieć.


Tłumaczenie: Urszula Gardner
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece


Tagi


Nieśmiało zachęcam:

Podziel się, udostępnij, skrytykuj, albo złośliwie pochwal, jakkolwiek skomentuj.

Komentarze


Więcej do czytania:


Kanał RSS

Cytuję losowo


Dzieło sztuki to coś więcej niż dzielenie się wspomnieniami. To nadawanie wspomnieniom kształtu.
Linn Ullmann
Niespokojni
cytatów wszystkich całe mnóstwo →

O blogu


Umysłowy refluks. Osobisty magazyn zbłąkanych myśli, wypluwek z mniemaniami, drzazg spośród zwojów, niespodziewanych zapisków i notatków. Tak widzę i słyszę (więcej zmysłów nie pamiętam) świat. Nie twierdzę, że świat taki właśnie jest, nie twierdzę, że mam rację. Dlaczego jednak miałbym zawsze zakładać, że jej nie mam? Jest to przecie racja na miarę moich możliwości i jedyna, jaką mam. We łbie. Moja mała dzielna racja wśród wielkich kiełbi.

O blogu

Pokategoryzowałem