Stanisław Barańczak - Tablica z Macondo

Stanisław Barańczak - Tablica z Macondo

napisał: Urodzony Bluźnierca
dnia 18.09.2021

Porywać się na recenzję Barańczaka to tak, jakby próbować krytykować logiczny wywód członka Mensy, będąc wioskowym głupkiem. I na tym powinienem zakończyć ten tekst. Ale ja przecie wioskowym głupkiem jestem!

Takim cwanym głupkiem, co to całkiem nieźle umie się kamuflować. Mimikra utkana z grafomańskiej elokwencji. Wymyśliłem więc: chwalił jeno będę. Barańczak mistrzem jest, choć fizycznie już tylko: mistrzem był. Krytyka przez pochwałę — spryciarz ze mnie.

Dzięki tej książce poczułem się znowu dzieckiem. Mały, głupi, niczego nie rozumiejący, a świat mądrych dorosłych jawi się tak fascynującym i złożonym. Szkoda, że dziad, od bardzo dawna zagnieżdżony we mnie, natychmiast uniósł dłonią moją brodę, abym spojrzał mu w oczy i przeczytał w nich, że to bzdura. Owszem, świat jest złożony i fascynujący, ale jeśli chodzi o Barańczaka, to on był po prostu wybitnym specjalistą w pewnej dziedzinie. Rozumiał słowa — szczególnie te poukładane w wersy — lepiej, niż ktokolwiek mi znany. Widział ich znaczenie nie tylko poprzez definicję, czy informację, które niosą, ale też znaczenia ukryte, a wydobywane przez rytm, powtarzalność, bądź unikalność, miejsce w szyku, moment wystąpienia lub nawet ich brak tam, gdzie spodziewalibyśmy się je zobaczyć, bądź usłyszeć.

Nigdy nie lubiłem czytać poezji, a jeśli już czytałem, to jej nie rozumiałem. Prawdopodobnie nie lubiłem, bo nie rozumiałem. I nic się do dziś w tym względzie nie zmieniło. A jednak na przydechu czytałem „barańczakowe” analizy nieznanego mi wiersza Miłosza. Przerwałem dopiero wtedy, kiedy pociemniało mi w oczach z niedotlenienia. I to tylko po to, aby wziąć głęboki oddech. Fascynujące, ile znalazł w nim treści. Wyjaśnił wszystko klarownie, ja to nawet rozumiałem, a jednak, kiedy wracałem do samej treści wiersza, to nadal nic — żadnych wyjątkowych zachwytów doskonałą poezją. Co jest ze mną nie tak?

A może autor odnajduje sensy tam, gdzie tak właściwie ich nie ma? Może je dzięki swej inteligencji nieświadomie „dorabia”? Tak się chyba tylko próbuję pocieszyć, że moja ślepota jest tylko pozorna. A Barańczak był po prostu przenikliwy, wrażliwy nie tylko na słowa, ale i na zjawiska. Już w latach osiemdziesiątych pisał:

“W dzisiejszej zdawkowej, migawkowej, powierzchownej kulturze pośpiesznego czytania i obrazu zastępującego słowo [...]”

Prorok? Wtedy to była chyba jedynie forpoczta zjawiska, które dziś się zintensyfikowało, zamiast zaniknąć.

Barańczaka jako autora nie znam. Kojarzę nazwisko ze szkoły, ale nic więcej, ani tytułu, ani treści. Wypadałoby nadrobić chyba. Taka wrześniowa obietnica noworoczna.

Ta książka jest ponoć kultowa w niektórych środowiskach. Przez wiele lat była nie do kupienia, a jeśli pojawiła się na rynku wtórnym, to w horrendalnie wysokich cenach. I w końcu wznowienie. No to kupiłem. A czynu tego nie żałuję.

Tablica to książka objawiająca mi nie tylko technikalia pisania, ale i przybliżająca wielkie postaci literatury. Oto błyskotliwy Barańczak opowiada mi o osobowości Schulza (a przy okazji też o historycznej otoczce utkanej z Gombrowicza, Nałkowskiej i innych), o mądrości Havla.

Pięknie ujęła to w Posłowiu Joanna Szczęsna:

“[...] nad wszystkim, co wychodziło spod jego pióra, unosił się duch naukowej wnikliwości i erudycji oraz eseistycznej lekkości i wdzięku.”

Spotkanie z takim intelektem, jak Barańczaka jest mocno odświeżające; szczególnie dziś, kiedy rządzą nami cwani idioci, w mediach brylują pełniący obowiązki dziennikarzy półanalfabeci, a sztuką są przyśpiewki o majteczkach w kropeczki. Dobrze jest przypomnieć, czy też uświadomić, że są na świecie ludzie o umysłowości innego kalibru. Nie wiem dokładnie gdzie, ale na pewno są. Wzywam was: ujawnijcie się!


Wydawnictwo: Wydawnictwo a5


Tagi


Nieśmiało zachęcam:

Podziel się, udostępnij, skrytykuj, albo złośliwie pochwal, jakkolwiek skomentuj.

Komentarze


Więcej do czytania:


Kanał RSS

Cytuję losowo


Otwieram szafy, w których na nagich wieszakach wisi pustka po ubraniach ...
Szczepan Twardoch
Król
cytatów wszystkich całe mnóstwo →

O blogu


Umysłowy refluks. Osobisty magazyn zbłąkanych myśli, wypluwek z mniemaniami, drzazg spośród zwojów, niespodziewanych zapisków i notatków. Tak widzę i słyszę (więcej zmysłów nie pamiętam) świat. Nie twierdzę, że świat taki właśnie jest, nie twierdzę, że mam rację. Dlaczego jednak miałbym zawsze zakładać, że jej nie mam? Jest to przecie racja na miarę moich możliwości i jedyna, jaką mam. We łbie. Moja mała dzielna racja wśród wielkich kiełbi.

O blogu

Pokategoryzowałem