Z cyklu dziaderskie teorie - idiots, idiots everywhere

Z cyklu dziaderskie teorie - idiots, idiots everywhere

napisał: Urodzony Bluźnierca
dnia 14.04.2021

Sam z siebie napisałbym: zramolałe teorie albo zgredziarskie teorie, jednak jako stary dziad, co to z wypiekami na twarzy śledzi wszelkie trendy i za nimi bezkrytycznie podąża, użyłem „słowa” dziaderskie. Bo modne.

Asumptem do powstania tej teorii było, potęgujące się z każdym dniem, tygodniem, miesiącem, rokiem wrażenie, że ludzie są coraz głupsi. Obserwacja w gruncie rzeczy oczywista i banalna, ale czy prawdziwa? A jeśli tak, to jaka jest tego przyczyna? Założenie, że to ja jestem coraz mądrzejszy i rzecz rozbija się o kontrast, odrzuciłem już w przedbiegach do rozmyślań, bo wbrew pozorom samokrytycyzmu mi nie brakuje. To łatwe zresztą; swoich ograniczeń i małości doświadczam w zasadzie bez przerwy.

Szukałem więc innego wyjaśnienia, a że umysł mam ostry, jak Polsilver1 po roku golenia, to nieco to trwało. Wreszcie wymyśliłem - znaczy się - znalazłem rozwiązanie / wyjaśnienie, a nie zmyśliłem odpowiedź.

Owóż jest tak, że idiotów przybywa, bo się rozmnażają. I niestety znacznie obficiej niż ludzie myślący. Mnożą się bezmyślnie, nieodpowiedzialnie, jak króliki (wyjaśnienie dla idiotów: króliki to takie zającowate, a nie mali królowie) i jakimś cudem udaje im się dożywać dojrzałości płciowej, aby płodzić kolejnych idiotów. Cholera, właśnie sobie skojarzyłem, jak to było z królikami w Australii…

Czynnik prokreacyjny to sprawa prosta i oczywista od dawna, a zasadniczym elementem dla powstania wrażenia, że idiotów jest więcej, jest to, że nastał czas bezwstydu. Kiedyś (i to jest właśnie dziaderskość tej teorii, wiadomo: "za moich czasów ...") też byli idioci, ale mieli świadomość tego, że to żaden powód do chwały i pohamowywali publicznie wysryw tworów swego „intelektu”, bo się zwyczajnie trochę wstydzili. Później nastał czas różnych bigbraderów i innych dziwnych programów, które pokazały, że bycie bezwstydnym idiotą może przynosić profity, sławę i powszechny podziw. Równolegle, coraz bardziej dostępny zaczął być internet. Już nie tylko dla Ludzi, ale dla wszystkich człowiekowatych2. Powstały media społecznościowe i kupa idiotów była wreszcie w stanie wysłać w świat komunikat: „Patrzcie, jestem idiotą!” I robiła to. Takich coming-out’ów było coraz więcej, bo kolejny idiota patrzył i uświadamiał sobie: „Podobnych mnie jest więcej, w kupie siła (od tłumacza: w dupę sobie wsadź tę kupę), idioci wszelkiej maści, łączmy się!”. I poszło. I rozlazło się. I spowszechniało. Znaturalizowało małymi kroczkami, a jednak w milowych butach w kontekście ewolucji. Nawet rządzą nami idioci. Nie to, żeby wcześniej wszyscy byli wielce światli, ale przynajmniej się tak nie afiszowali i zdaje się, były mimo wszystko inne proporcje ludzi rozumnych do idiotów.

Można by wyciągnąć z tego wniosek, że ja po prostu nie lubię ludzi. Owszem, jestem mizantropem3, ale dopóki ich działania na mnie nie wpływają, dopóty mi nie przeszkadzają. Często wręcz nawet ciekawią. Takie guilty pleasure chyba. I czyż cokolwiek to zmienia w kwestii prawdziwości, czy choćby trafności tej teorii? Bo czyż człowiek brudny nie może być czystym, moralnie na przykład; czyż brzydal nie może być estetą; czyż wieloryb nie może być malutki, na tle wszechświata choćby? Mam pytać dalej, czy to za dowód wystarczy?

W totalny (też modne słowo od kilku lat) dołek wpadam jednak wtedy, kiedy na bezmyślności, głupocie czy niewykrytej w porę ignorancji łapię sam siebie. Rzadko, bo rzadko, ale jednak się zdarza. Jeśli mam dobry humor rozbawiam sam siebie i kwituję to, częstokroć na głos: „Ależ ze mnie kretyn, idiota, debil, dureń4”. Jeśli jednak mam kumulację, przesyt, bo i swoją głupotą dołączam do tej masy idiotów wokół, to nie jest mi do śmiechu, za to ręce mi opadają. Na klawiaturę.

Wklepuję wtedy z automatu adres strony www.hangover.world5 i próbuję zamówić stryczek. Trzeźwieję dopiero wtedy, kiedy zauważam, że cena jest w juanach. No nie kupię przecież jakiegoś chińskiego gówna. Żebym się zerwał, przeżył i tylko gładko wygoloną szyję poobcierał? Niedoczekanie! To już lepiej rzucić się pod Teslę. Jak się uda, to człowiek przynajmniej sławny będzie, jak to idiota. A jaki nowoczesny sposób na samobójstwo! Alternatywnie wpisuję w wyszukiwarkę YouTube: „jak ukręcić na siebie stryczek”. I zgadnijcie, na kogo trafiam? Mam słuchać jego rad? Apage falsus deus!


1 Dla młodocianych: kiedyś maszynki do golenia były wielorazowe. Wkładało się do nich żyletki - towar deficytowy, zbyt często i zbyt długo, więc często tępe jak idioci. Dominującą narodową (moda, moda na słowa) marką żyletek był właśnie Polsilver. Na tyle popularna i jednoznaczna, że funkcjonowała w świadomości, jak teraz pampersy, czy adidasy.
2 Widzieliście makaka, który dzięki neuralinkowi Muska grał w grę?
3 Tak, przyjaciele moi. Przyswoiłem sobie to słowo, którego właściwego znaczenia, jak się okazało, nie znałem. Dzięki wam wiem. Słowo to trzymam teraz mocno i blisko, karmię i pieszczę. Jesteśmy nierozłączni.
4  Wybierz ulubione, pasują wszystkie.
5 Języków nie znam, więc uznałem, że skoro hang to wieszać, a over - koniec, to hongover musi znaczyć: wieszać-kończąc. Logiczne, nie? I patrzcie państwo - świat myśli podobnie, skoro pod tym adresem jest sklep on-line z odpowiednimi akcesoriami. A wybór jaki? Kociokwiku można dostać.


Tagi


Nieśmiało zachęcam:

Podziel się, udostępnij, skrytykuj, albo złośliwie pochwal, jakkolwiek skomentuj.

Komentarze


Więcej do czytania:


Kanał RSS

Cytuję losowo


Czy należy zajmować się więcej tym, co moralne, czy tym, co przynosi korzyść? Moralne nie wszędzie przynosi korzyść. Korzystne nie zawsze jest moralne. Dowód: teoria państwa.
Siegfried Lenz
Dezerter
Przypomina powiedzenie Władysława Bartoszewskiego: "Warto być uczciwym, choć nie zawsze się to opłaca. Opłaca się być nieuczciwym, ale nie warto."
cytatów wszystkich całe mnóstwo →

O blogu


Umysłowy refluks. Osobisty magazyn zbłąkanych myśli, wypluwek z mniemaniami, drzazg spośród zwojów, niespodziewanych zapisków i notatków. Tak widzę i słyszę (więcej zmysłów nie pamiętam) świat. Nie twierdzę, że świat taki właśnie jest, nie twierdzę, że mam rację. Dlaczego jednak miałbym zawsze zakładać, że jej nie mam? Jest to przecie racja na miarę moich możliwości i jedyna, jaką mam. We łbie. Moja mała dzielna racja wśród wielkich kiełbi.

O blogu

Pokategoryzowałem