Kamil Fejfer - Zawód. Opowieści o pracy w Polsce. To o nas

Kamil Fejfer - Zawód. Opowieści o pracy w Polsce. To o nas

napisał: Urodzony Bluźnierca
dnia 24.02.2019

Zawód. W sensie profesja, czy rozczarowanie? Okazuje się, że jedno i drugie jednocześnie. Choć określenie rozczarowanie to w kontekście tej książki eufemizm. Rozczarować to się można smakiem wyjątkowo drogiej whisky, a nie wieloletnim doświadczaniem bezsilności, beznadziei, bezsensu, gwałtu na człowieczeństwie.

Ta książka to zbiór reportaży. Dziesięć historii ponadprzeciętnie inteligentnych, wykształconych, pracowitych i upartych młodych ludzi. Przeczą stereotypowi roszczeniowego młodego pokolenia, które nic nie umie, jest leniwe i bezczelne. Czy są wyjątkami? W pewnym sensie tak, bo dobór bohaterów nie był przypadkowy, to są wyjątkami szczególnie poruszającymi. Pokazują też pewien schemat, tendencję, ogólną zasadę, która na ludzi przeciętnych działa z jeszcze większą siłą. Autor1 od lat zajmuje się tematyką rynku pracy, więc wie, co pisze. Uwiarygadnia swoje tezy statystykami, bo choć te potrafią być wyjątkowo zafałszowujące prawdę, to gdy ktoś potrafi je czytać i interpretować, dają też pogląd na skalę zjawiska.

Bohaterowie książki opowiadają historie poszukiwania pracy i warunków pracy już znalezionej. Chwilami to niby klasyczne polskie narzekanie, ale na znacznie od powszechnego wyższym poziomie rozumienia, do tego ładnie ubrane w słowa, a czasami w perełki, jak: „Dla prekariatu2 nic nie rozpływa się w powietrzu, bo nic nie zdążyło się zestalić”. Poza tym, tak naprawdę, to nikt z nich nie narzeka, oni po prostu „mówią, jak jest”, opisują swoje doświadczenia, a te są potwornie smutne i przygnębiające.

Katalog absurdów. A to brak doświadczenia, którego nie można nabyć, nie pracując w zawodzie, a to zbyt wysokie kwalifikacje, a to znowu dziwaczne oczekiwania, że chciałoby się otrzymywać pieniądze za pracę. Kolesiostwo, nepotyzm, wykorzystywanie i poniżanie. Relacja „pan i cham”. Chamowi, który zdobywa pieniądze czy władzę wydaje się, że ma prawo odgrywać się na tych, którzy stoją w hierarchii „niżej” od niego. A cham pozostanie chamem bez względu na to, jak wyszukany garnitur założy na siebie.

Nie ma w Polsce kultury pracy. Niektórym pracodawcom wydaje się, że skoro komuś płacą, to wszystko im wolno, że pracownik to niewolnik, a wykorzystywanie go i poniżanie to rzecz naturalna. Przecież to on płaci. Wszechobecna głupota i brak wyobraźni niepozwalające zrozumieć, że praca to zwykła umowa. Ktoś płaci, ktoś coś robi i zapracowuje na te pieniądze. Nie ma tu niczyjej łaski. Ani pracodawcy, ani pracownika. To aż takie skomplikowane? W polskich warunkach chyba tak, bo nie ma świadomości, tradycji. Są za to jakieś dziwne systemy wartości, gdy nie liczą kompetencje, a lojalność. Krótkowzroczność, brak wyobraźni, tylko własny, krótki interes.

Znam firmę na moim lokalnym podwórku, w której brak jest sensownej organizacji pracy, a zysk wypracowuje się, zatrudniając większość „na czarno”, a za to rencistów legalnie, bo dzięki nim można dostać pieniądze z PFRON-u i skorzystać z ulg w składkach ZUS-owskich. Ludzie są traktowani po chamsku, poniżani i wykorzystywani, ale siedzą cicho, bo zwyczajnie potrzebują z czegoś żyć. Nikt nic nie zrobi, bo w PIP-ie też pracują ludzie, a właściciele mają pieniądze i znajomości. Symboliczne kary to betka. I ta firma dostaje laur Tygrysa czy jakiejś Szarańczy biznesu. Wyróżnia się.

Z drugiej strony, to nasza niezgoda na ten stan bierze się z porównywania do „zachodu”, jednak pomyślmy o tych, którzy mieli, którzy nadal mają gorzej. Świat nie jest sprawiedliwy i nigdy nie był. Bohaterowie tej książki zdają sobie z tego sprawę, dlatego walczą, jak mogą, dlatego cierpią i prą do przodu. Chcą równać w górę, dziwacy jacyś.

I na koniec taka osobista refleksja: jakże jestem głupi i leniwy w porównaniu z niektórymi bohaterami tej książki. Muszę szybko o niej zapomnieć i odbudować poczucie własnej wartości. Niestety takich rzeczy nie zapomina się łatwo.


1 Ciekawostka: autor jest uzdolniony także muzycznie, jest gitarzystą w zespole Bastard Disco, na którego koncercie przytrafiło mi się być i opisałem to w Nazywamy się Bastard Disco.

2 Za Wikipedią: “Prekariusze to osoby zatrudnione na podstawie elastycznych form zatrudnienia. Samo słowo jest neologizmem powstałym z połączenia dwóch słów: precarious (ang. niepewny) ze słowem proletariat.”


Wydawnictwo: Czerwone i Czarne


Tagi


Nieśmiało zachęcam:

Podziel się, udostępnij, skrytykuj, albo złośliwie pochwal, jakkolwiek skomentuj.

Komentarze


Więcej do czytania:


Kanał RSS

Cytuję losowo


Ateista powiada: "Nie wiem i nie mogę wiedzieć, czy bóg jest, czy go nie ma, ale samo pytanie jest bzdurne, bo nie ma najmniejszych powodów do zastanawiania się nad nim. Nie interesują mnie dowody na nieistnienie boga, jeśli nie ma powodów (o dowodach nie wspominając) do rozważania, czy jest."
Andrzej Koraszewski
Ateista
Jakże klarownie.
cytatów wszystkich całe mnóstwo →

O blogu


Umysłowy refluks. Osobisty magazyn zbłąkanych myśli, wypluwek z mniemaniami, drzazg spośród zwojów, niespodziewanych zapisków i notatków. Tak widzę i słyszę (więcej zmysłów nie pamiętam) świat. Nie twierdzę, że świat taki właśnie jest, nie twierdzę, że mam rację. Dlaczego jednak miałbym zawsze zakładać, że jej nie mam? Jest to przecie racja na miarę moich możliwości i jedyna, jaką mam. We łbie. Moja mała dzielna racja wśród wielkich kiełbi.

O blogu

Pokategoryzowałem