Bezdomność niejedno ma imię, czyli o wizycie na wernisażu wystawy fotograficznej

Bezdomność niejedno ma imię, czyli o wizycie na wernisażu wystawy fotograficznej

napisał: Urodzony Bluźnierca
dnia 27.11.2018

W zasadzie to po prostu wystawa zdjęć. Ze względu na temat anonsowana była jednak jako coś większego, głębszego, wartościowszego. Jakby sama wystawa to za mało. Traktuję tego typu teksty z rezerwą i dystansem, bo zwykle na kilometr śmierdzą ideologią dorabianą do prostych spraw. Rozumiem pobudki i potrzebę, ale taki mam feler, że skoro węch słaby, to węszę intelektualnie. Erzac węchowy taki. Tym razem szybko zostałem ustawiony do pionu.

Tu ideologia była faktem, namacalnym zdarzeniem. Na wernisaż przyszli „modele”, czy raczej bohaterowie zdjęć. Spokojni, wycofani, wyprostowani, uważni, jakby dumni trochę, kręcili się wśród oglądających. Zaczepiani, chętnie opowiadali swoje historie. Strażak, który parę lat temu uratował życie małej dziewczynki, bagatelizował swój heroiczny w gruncie rzeczy czyn. Później, w czasie przemówień, aktualni mieszkańcy ełckiego Markotu / Monaru wyraźnie się wzruszali. Banalne z mego punktu widzenia podziękowania organizatorów i urzędników, dla nich coś znaczyły. Mężczyźnie wytypowanemu do wygłoszenia mowy, głos zaczął się łamać już po kilku słowach.

Bohaterem być

Stałem sobie na uboczu, tak, jak lubię. Przyglądałem się, podsłuchiwałem, zgadywałem, kto jest kim. Domyśliłem się, że jedna z kobiet, taka bardzo bezpośrednio zadająca pytania, to jakaś Pani Redaktor. Tylko funkcja mogła jej dać legitymację do takiego zachowania. Podeszła i do mnie.
- A pan? Na którym jest zdjęciu? Podejdziemy?
Nie uważam, abym wyglądał na bezdomnego, ale wiem, że są ludzie, którzy mają na ten temat inne zdanie. Poza tym już mi się to zdarzyło wcześniej.
- Ja nie jest bezdomny. Już mnie ktoś przygarnął – odpowiedziałem.
- Opowie pan? - proszę, jaki dziennikarski upór.
- Nie. Dziękuję – to ich chwila. - szerokim gestem wskazałem na przechadzających się po sali bohaterów zdjęć.

Zdjęcia

Portrety świetne. Twarze ciekawsze niż na żywo. Dziwaczne wrażenie. Czy właśnie to stanowi o byciu dobrym fotografikiem? Widziałem te same twarze na żywo, a obok portrety. Nie byłbym w stanie dostrzec w tych ludziach tego, co zobaczył autor – Radek Nowacki. Niesamowite. Nawet się trochę zawstydziłem przed samym sobą.
Jako że na fotografowaniu się nie znam, to pozwolę sobie na krytykę. W końcu jestem Polakiem, urodziłem się z genem "nie znam się, to się wypowiem". Portrety były wykonane w technice podwójnej ekspozycji, czyli przenikały się twarze i tło – miejsca, rzeczy definiujące kiedyś tych ludzi. Ważne dla nich. Przeszkadzało mi to tło w większości prac. Cóż poradzę – przeszkadzało mi, psuło mi odbiór portretów. Może tylko mnie.
Bardziej mnie poruszały oczy tych ludzi. Śmiało patrzące w obiektyw albo lekceważąco go ignorujące. Bruzdy, zmarszczki, zwisające brwi, poryte czoła. To właśnie była dla mnie ich historia, nie tło. Lubię, gdy na człowieku widać, że coś przeżył. Jest dzięki temu prawdziwszy. Moda na odmładzanie to dla mnie moda na fałsz w szczytowej formie.

Jazzowo

Jednym z portretowanych był Marek Szerszyński, wieloletni basista Kasy Chorych. Wyraźnie odżył, wrócił i cieszyło go to. A dodatkowo pozwolił i nam się nacieszyć tym powrotem. Razem z nieznanym mi (przepraszam) perkusistą dał minikoncert. Zaimprowizowali na housowo i jazzowo. A taki subtelny jazz na żywo zawsze mnie wzrusza, więc miałem ciągłość doznań. Chyba tak powinno być – sztuka porusza. A tu dostałem kumulację. Ileż to można powiedzieć a pomocą jednego bębenka, talerza i czterech strun! Żal, że musiałem wyjść wcześniej.


Wystawa w ECK-u (Ełckim Centrum Kultury) ma być dostępna przez miesiąc, czyli, jak sądzę, do końca 2018 roku. Bohaterami zdjęć są mieszkańcy Stowarzyszenia MONAR, Schroniska dla Osób Bezdomnych MARKOT w Ełku. Autorem zdjęć na wystawie jest Radek Nowacki / Czarny Bocian.


Tagi


Nieśmiało zachęcam:

Podziel się, udostępnij, skrytykuj, albo złośliwie pochwal, jakkolwiek skomentuj.

Komentarze


Więcej do czytania:


Kanał RSS

Cytuję losowo


Miała talent do psucia najpiękniejszych chwil, co ja mówię, ona miała talent do psucia każdej chwili, bo każdy z nas ma inny talent. Matka akurat miała taki. Nawet go rozwijała, a przecież równie dobrze mogłaby go zakopać i wszystkim żyłoby się lepiej. Wszystkim, jej też.
Hubert Klimko-Dobrzaniecki
Preparator
Matka tu się akurat z fabuły przytrafiła, ale to bardzo trafne spostrzeżenie dotyczy po prostu niektórych ludzi. Bez względu na płeć, funkcję, zawód, wykształcenie, czy cokolwiek innego.
cytatów wszystkich całe mnóstwo →

O blogu


Umysłowy refluks. Osobisty magazyn zbłąkanych myśli, wypluwek z mniemaniami, drzazg spośród zwojów, niespodziewanych zapisków i notatków. Tak widzę i słyszę (więcej zmysłów nie pamiętam) świat. Nie twierdzę, że świat taki właśnie jest, nie twierdzę, że mam rację. Dlaczego jednak miałbym zawsze zakładać, że jej nie mam? Jest to przecie racja na miarę moich możliwości i jedyna, jaką mam. We łbie. Moja mała dzielna racja wśród wielkich kiełbi.

O blogu

Pokategoryzowałem