Wioseczka na uboczu. Głęboka prowincja nawet jak na warmińsko-mazurskie. Tyczę trasę światłowodu. Drogą w moim kierunku zbliżają się dwie starsze panie. Na wsi ludzie się witają, więc jestem gotów na uśmiech, „dzień dobry" i ukłon pełen szacunku.
Panie rozmawiają, a właściwie to jedna prowadzi monolog. Nie słyszę z początku, ale gdy podchodzą bliżej:
- Ci to dadzą radę. Ci, co teraz rządzą. Bo tamci to nie. Ja oni będą, to pozabierają. Pięćset plus zabiorą, emerytury i wszystko zabiorą.
- Oo. Nawet światłowody kładą.
I się nie przywitałem zasłuchany i z obawy, że im przerwę. A wypadało się ukłonić. Kobiety, do tego starsze, mają prawo oczekiwać, że młody młodszy facet ukłoni się pierwszy, nawet wtedy, kiedy to one podchodzą.
Myślę o tym, co usłyszałem. No tak. Propaganda działa. Wszystko, co dobre to zasługa Jarosława. PiS nawet światłowody kładzie.
A ten konkretny światłowód jest kładziony za unijne pieniądze z programu dofinansowań, budżetu, który Polska wynegocjowała jeszcze za poprzedniej ekipy. Tej złej, której jednak nikt nie straszył odcięciem od unijnej forsy.
Umysłowy refluks. Osobisty magazyn zbłąkanych myśli, wypluwek z mniemaniami, drzazg spośród zwojów, niespodziewanych zapisków i notatków. Tak widzę i słyszę (więcej zmysłów nie pamiętam) świat. Nie twierdzę, że świat taki właśnie jest, nie twierdzę, że mam rację. Dlaczego jednak miałbym zawsze zakładać, że jej nie mam? Jest to przecie racja na miarę moich możliwości i jedyna, jaką mam. We łbie. Moja mała dzielna racja wśród wielkich kiełbi.