Ludzie są bardzo nieumiarkowani i wszechstronni, jeśli chodzi o nadużywanie. Rozumiem to i zazwyczaj akceptuję. Jest jednak takie słowo, którego nadużywanie ostatnio mocno mnie mierzi. I nie mam na myśli „kurwy”, chodzi o zupełnie inne słowo, wydawałoby się, że zrozumiałe dla wszystkich. A jednak nie.
Wszyscy twierdzą, że myślą. A tak naprawdę, to tylko niektórzy i tylko czasami. Słyszę: „myślałem, że…” to, że tamto, kiedy mowa jest o tym, że ktoś coś sobie wyobraził, albo po prostu coś pojawiło mu się we łbie, albo czegoś się spodziewał, albo oczekiwał, albo zwyczajnie nie myślał o tym czymś w ogóle, a teraz tylko się usprawiedliwia.
Do jakości, szybkości, klarowności, poziomu czy paru innych ości mojego myślenia można mieć całkiem słuszne zastrzeżenia, jednak chyba przesadą byłoby posądzenie mnie o nadużywanie słowa „myślę” w odniesieniu do siebie. Mniemania nazywam mniemaniami, przypuszczenia przypuszczeniami, wyobrażenia omamami, często coś mi się tylko wydaje, często tylko domniemuję, zgaduję, spekuluję, kombinuję, albo nawet zwyczajnie wymyślam, ale nie przesadzajmy — to nie jest myślenie! I zdaje mi się, że wiem, co to jest myślenie.
Myślenie to nie tylko jakieś zwerbalizowane mniemanie, które świta nam w głowie. Myślenie to kojarzenie różnych faktów, ich analiza i wyciąganie wniosków. To proces, nie zdarzenie. Fakt, że ponoć większość myślenie odbywa się poza naszą świadomością, nie oznacza jeszcze, że całość, że zawsze i że u wszystkich. Symptomatycznym jest, że występuje zwykle w czasie przeszłym: myślałem, czyli już mi przeszło.
Mierzi mnie używanie słowa „myślę” w sytuacjach, które przypominają opis próby użycia klucza wiolinowego do otwarcia zamka w drzwiach. No nijak się nie da i nie ma sensu.
Umysłowy refluks. Osobisty magazyn zbłąkanych myśli, wypluwek z mniemaniami, drzazg spośród zwojów, niespodziewanych zapisków i notatków. Tak widzę i słyszę (więcej zmysłów nie pamiętam) świat. Nie twierdzę, że świat taki właśnie jest, nie twierdzę, że mam rację. Dlaczego jednak miałbym zawsze zakładać, że jej nie mam? Jest to przecie racja na miarę moich możliwości i jedyna, jaką mam. We łbie. Moja mała dzielna racja wśród wielkich kiełbi.