Obcy są wśród nas. Są na Ziemi. Są tu od dawna. Prawdopodobnie nigdy ich nie widzieliście na żywo. Trzymają się na dystans. Nie prą do kontaktu z nami, ale też niektóre osobniki nie bronią się przed nim. I nie, nie chodzi o reptilian.
Sztampowy obraz „obcego” w filmach i, nieco rzadziej w książkach, to humanoid o lepiej od ludzkiego rozwiniętym mózgu, innym systemie wartości, pochodzący z odległej planety, gdzie z pomocą nieznanych nam technologii stworzył cywilizację odmienną od naszej. A spróbujmy wyobrazić sobie stworzenie, które ma mózg, ale ten mózg nie decyduje o wszystkim, tylko wspomaga działanie rozbudowanego układu nerwowego rozproszonego w całym ciele. Czasami koordynuje niektóre działania, ale jego poszczególne części ciała mają sporą dawkę niezależności. Każde z ośmiu ramion może reagować, działać niezależnie od mózgu i reszty ciała. Ma oczy, ale „widzi” także skórą. Dziwaczne, ale w sumie dość łatwe do wyobrażenia. Gorzej z uzmysłowieniem sobie tego, co siedzi w „głowie” takiego stwora. Może on wcale nie ma potrzeby rozwoju, tworzenia cywilizacji? Może jest zwyczajnie zadowolony z życia, które prowadzi? Może świat wydaje mu się wystarczająco zajmujący i ciekawy taki, jakim jest i nie ma potrzeby zmieniania go? Może potrzeby kreacji zaspokaja tylko poprzez koncerty zmian barw i wzorów na skórze? A może te zmiany są ekspresją tego, co dzieje się w jego neurologicznym środku?
Zwierzęta właściwie aspołeczne, a przynajmniej wydające się nie mieć dużych potrzeb społecznych, będące osobniczo indywidualnościami. Trudne do badania, bo zachowania jednego osobnika nie muszą przekładać się na takie same zachowania innych, więc ekstrapolacja pojedynczych obserwacji na cały gatunek może dawać fałszywy obraz. Żyje w nieprzychylnych człowiekowi warunkach, więc obserwacje są utrudnione. Dlatego między innymi tak mało wiemy o ośmiornicach i innych głowonogach. Wiemy, że są inteligentne, ale jak bardzo, trudno jest ocenić, bo trudno jest skonstruować eksperyment, który by ich inteligencję w jakikolwiek sposób zmierzył. Spekulujemy, często na podstawie dowodów anegdotycznych, opowieści z laboratoriów i opisów bliskich spotkań III stopnia nurków z ośmiornicami w naturze.
„Ponieważ nasz wspólny przodek był tak prosty i tak odległy, głowonogi są zupełnie niezależnym od nas eksperymentem w ewolucji dużych mózgów i skomplikowanych zachowań."
Autor tej książki jest filozofem, ale takim, którego wytwory myśli nie są li, tylko czystą intelektualną spekulacją, one są inspirowane rzeczywistością. Światem, który obserwuje nurkując, istotami, które tam spotyka i z którymi nawiązuje kontakt. Albo tak mu się zdaje, a tego braku pewności ma świadomość. Taki sposób myślenia, kwestionowanie własnych osądów, próby wyciągnięcia wniosków ogólnych, intelektualne dywagacje, to coś, co mnie najbardziej ujęło w tej publikacji. Szczególnie że podane są wystarczająco prostym językiem, aby mój mały rozumek to ogarniał.
Świadomość to coś, co umożliwiło nam, ludziom stworzenie cywilizacji, jednak jest chyba także czymś, co przeszkadza w łatwym zrozumieniu inności. Trudno nam sobie wyobrazić, że życie może istnieć, bez udziału świadomości, świadomego myślenia, podejmowania decyzji, reagowania. A to jest możliwe. Właściwie to nawet my sami po części tak żyjemy. Wiele działań, które podejmujemy, odbywa się w reakcji na bodźce, tak zewnętrzne, jak i wewnętrzne (powstałe w naszym ciele, mózgu) gdzieś w tle. Nawet nasze myślenie, inteligencja to nie tylko to, co werbalizujemy, czego mamy świadomość. Jakaś jej część odbywa się w podświadomości (albo jeszcze gdzieś indziej) i wpływa na jego efekt. Łatwo to przegapić, bo niby skąd mamy wiedzieć, że taki proces zachodzi, skoro nie mamy świadomości jego działania?
„Inne umysły. Ośmiornice i prapoczątki świadomości" to bardzo, bardzo ciekawa książka o inności. Nienachalnie pouczająca. To lubię.
Tłumaczenie: Mikołaj Adamiec-Siemiątkowski
Wydawnictwo: Copernicus Center Press
Umysłowy refluks. Osobisty magazyn zbłąkanych myśli, wypluwek z mniemaniami, drzazg spośród zwojów, niespodziewanych zapisków i notatków. Tak widzę i słyszę (więcej zmysłów nie pamiętam) świat. Nie twierdzę, że świat taki właśnie jest, nie twierdzę, że mam rację. Dlaczego jednak miałbym zawsze zakładać, że jej nie mam? Jest to przecie racja na miarę moich możliwości i jedyna, jaką mam. We łbie. Moja mała dzielna racja wśród wielkich kiełbi.