Ian McEwan - Dziecko w czasie

Ian McEwan - Dziecko w czasie

napisał: Urodzony Bluźnierca
dnia 12.02.2019

Ian McEwan to mój supermarketowy autor. Na zakupach spożywczych trudno mi się oprzeć, by nie zerknąć na półkę, czy kosz z książkami. Większość z nich to jakieś szmiry, marne czytadła, ale przekonałem się, że trafiają się też książki takie, które po prostu nie były mocno promowane, albo z jakiegoś innego powodu nie potrafiły przyciągnąć większego grona polskich czytelników. Kilkakrotnie zdarzyło mi się kupić coś kompletnie nieznanego, co okazało się dobre i coś popularnego, co okazało się pomyłką. O McEwanie nigdy nie słyszałem, ale z jakiejś przyczyny, prawdopodobnie z powodu opisu na okładce, kiedyś kupiłem jego książkę.

To była  “Sobota”. Zachwyciłem się, zapamiętałem nazwisko autora i niedawno skusiłem na „Dziecko w czasie”. I spotkało mnie lekkie rozczarowanie. Prawdopodobnie z powodu porównań z „Sobotą”, a raczej z pamięcią mego zachwytu nad tamtą lekturą. Autor, to, jak piszą na okładce, „jeden z najwybitniejszych współczesnych brytyjskich pisarzy”. Pewnie mają rację. Skąd mam wiedzieć?

Mój stosunek do dzieci nie jest “„zbyt” nabożny, więc może dlatego nie wciągała mnie zbytnio sama akcja. Nijak nie mogłem się wczuć w bohaterów. Potrafiłem ich jedynie zrozumieć, a to dzięki doskonałemu przedstawieniu tego, co dzieje się w ich głowach. McEwan to mistrz introspekcji psychiki swoich postaci. Wyrafinowanej, głębokiej, niepokojącej. Tym razem wszystko zamoczone niestety było w jakiejś mistycznej, niewiarygodnej dla mnie koncepcji czasu, dziwacznie abstrakcyjnych więzi międzyludzkich. Biorę jednak pod uwagę to, że jestem zwyczajnie za głupi, żeby to zrozumieć, więc nie będę dłużej narzekał.

Wygórowane oczekiwania mogą zniekształcić obraz. A gdy patrzę na nią po odłożeniu na bok pryzmatu z “Sobotą”, to widzę, że niezła to książka, która pod koniec nawet potrafiła mnie zaskoczyć i tak przyspieszyła z akcją, że gotów byłem zarwać noc, aby czytać dalej. Stare me oczy się jednak na szczęście zbuntowały i ostatnie sześć stron przeczytałem rano. Było warto.


Tłumaczenie: Marek Fedyszak
Wydawnictwo: Albatros


Tagi


Nieśmiało zachęcam:

Podziel się, udostępnij, skrytykuj, albo złośliwie pochwal, jakkolwiek skomentuj.

Komentarze


Więcej do czytania:


Kanał RSS

Cytuję losowo


Jak się ma czas, to się jest bogatszym od tego, który ma pieniądze. Wie pan, ci wszyscy teraźniejsi, ci dorobieni, oni wszyscy mówią, że nie mają czasu [...]. Zjadają własny ogon, a czasu jak nie mieli, tak mieć nie będą. Na czas trzeba sobie pozwolić, trzeba być dla siebie samego hojnym, a ci bogaci to najczęściej sknery, więc czasu nie mają i mieć nie będą. Umierają potem też tak samo, jak żyli. Nagle, bardzo szybko [...]
Hubert Klimko-Dobrzaniecki
Preparator
cytatów wszystkich całe mnóstwo →

O blogu


Umysłowy refluks. Osobisty magazyn zbłąkanych myśli, wypluwek z mniemaniami, drzazg spośród zwojów, niespodziewanych zapisków i notatków. Tak widzę i słyszę (więcej zmysłów nie pamiętam) świat. Nie twierdzę, że świat taki właśnie jest, nie twierdzę, że mam rację. Dlaczego jednak miałbym zawsze zakładać, że jej nie mam? Jest to przecie racja na miarę moich możliwości i jedyna, jaką mam. We łbie. Moja mała dzielna racja wśród wielkich kiełbi.

O blogu

Pokategoryzowałem